O PRACY Z DZIEĆMI
w założonym przez siebie niemal dwadzieścia lat temu przedszkolu waldorfskim opowiada Pani Bogna Neumann.
Zaangażowanie jest zaraźliwe
Dzieci naśladują naszą postawę psychiczną zupełnie nieświadomie. Tak samo jest w domu. Jeśli mama smaży konfitury albo sieka marchewkę, albo ugniata ciasto, to w domu jest cisza i spokój. Co najwyżej ktoś przybiegnie, żeby pomóc albo spróbować. Nie ma żadnego "nudzę się" ani "mamo, pobaw się ze mną...".
Ale wystarczy, że mama siada przed telewizorem albo bierze gazetę do ręki, to zaraz ma kogoś na kolanach. Jeśli dzwoni do mnie mama dwulatka i mówi, że jej dziecko się nudzi, to namawiam ją, żeby zrobiła coś razem z nim, coś zwykłego - ścieranie kurzu, pranie w ręku, uszycie lalki.
To prawda, że będzie przy tym sporo bałaganu, ale to przecież naprawdę drobiazg. I nie chodzi o robienie z dziećmi rzeczy wyjątkowych, tylko tych codziennych, najprostszych. Jak kiedyś, gdy matka przędła, szyła, gotowała, a dziecko bawiło się gdzieś nieopodal.
Przywrócić sens zabawie
To jest podstawowe zajęcie dziecka. W zabawie uczy się najważniejszych rzeczy. Rozwija wszystkie zdolności - od manualnych po społeczne. Nie trzeba wymyślać żadnych specjalnych programów edukacyjnych, by nauczyć dziecko tego, co mu jest potrzebne.
To wszystko jest w zabawie. Trzeba tylko dać dziecku prawo, by się bawiło tak, jak chce.
I niech nikt go z tej zabawy nie wytrąca typowym "nie brudź", "nie śmieć", "odłóż to na miejsce" itd. Przecież jeżeli ktoś z nas coś robi - gotuje, pisze, naprawia rower, to nikt nam nad głową nie stoi i nie każe pilnować porządku. Na to jest czas potem, po skończonej pracy. A dla dziecka zabawa jest pracą. Tą najistotniejszą aktywnością.
Ważne, by dziecko mogło wejść w zabawę całą swoja duszą. To jest mu potrzebne do dobrego rozwoju.
Dotknąć tego, co miłe i ciepłe
Współczesne dziecko otacza świat plastiku. Wszystko jest plastikowe: smoczek, kubek, nocnik, grzechotka. Gdy zamkniemy oczy i dotkniemy tego, czym otaczamy nasze dzieci, wszystko będzie dokładnie takie samo: zimne, śliskie i twarde. To bardzo zubaża.
W pedagogice waldorfowskiej uważa się, że zmysł dotyku jest niezwykle ważny w rozwoju dziecka, a jednocześnie bardzo zaniedbywany. Dlatego w naszym przedszkolu bardzo dużą uwagę zwracamy na to, co dzieci dostają do ręki. Na przykład do lepienia wolę dać dziecku ciepły i podatny wosk niż glinę, która jest zimna i się kruszy.
Bardzo ważne jest również, jakimi gałgankami bawią się nasze dzieci. Mamy tu płótno, batyst, flanelę, jedwab, filc.
Choć może brzmi to dziwacznie, chętnie dajemy dzieciom do zabawy kamienie. Jedne gładkie, wypolerowane przez wodę, inne szorstkie, chropowate, z ostrymi krawędziami. To nie przypadek, że na plaży czy nad jeziorem dzieci chętniej bawią się muszlami i kamieniami niż plastikową łódką.
Literatura
- "Szkoła bez lęku" - Ch. Linderberg
- "Wychowanie do wolnosci" - F.Carlgen
- "Święta przez cały rok" - Freya Jaffke
- "W trosce o dziecko" - W.Goebel, M.Glokler
- "Ogólna wiedza o człowieku jako podstawa pedagogiki" - R.Steiner
- "Sztuka wychowania - metodyka i dydaktyka" - R.Steiner
- "Duchowe podstawy sztuki wychowania" - R.Steiner
- "Zabawki z naturalnych materiałów" - Freya Jaffie
- "Pedagogika Rudolfa Steinera. Szkoły waldorfskie w Polsce i na swiecie" - F.Edmunds
- "Fazy rozwoju dziecka" - B.C.J. Lievegoed
- "Poznanie człowieka i kształtowanie nauczania" - Rudolf Steiner
- "Zarys pedagogiki wieku dojrzewania" - Erhard Fucke
- "Pedagogika waldorfska w teorii i praktyce." - Wasiukiewicz Jadwiga
Partner SEO Grupa Tense